Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bliskie spotkanie z niedźwiedziem w Bieszczadach. Drapieżnik porysował pazurami auto

Dorota Mękarska
Dorota Mękarska
Policjanci spisali notatkę, ale protokołu nie sporządzili, bo powiedzieli, że jak nie mam autocasco to odszkodowanie mi się nie należy – mówi sanoczanka
Policjanci spisali notatkę, ale protokołu nie sporządzili, bo powiedzieli, że jak nie mam autocasco to odszkodowanie mi się nie należy – mówi sanoczanka arch. prywatne
Mieszkanka Sanoka w Bieszczadach zderzyła się z niedźwiedziem. Na szczęście kolizja była niegroźna dla niej, jak i drapieżnika, ale okazuje się, że nie należy jej się odszkodowanie, gdyż w takim przypadku za szkodę wyrządzone przez dzikie zwierzę Skarb Państwa nie ponosi odpowiedzialności.

Marianna Jara to osoba w Sanoku powszechnie znana, ale to nic dziwnego gdyż jest animatorką kultury i muzykologiem oraz dyrygentką chóru cerkiewnego. Uczy też języka ukraińskiego. Jest żoną prawosławnego duchownego i sama również skończyła teologię prawosławną. Od wielu lat mieszka w Sanoku.

Wraz z wybuchem wojny na Ukrainie bardzo mocno zaangażowała się w pomoc walczącemu krajowi. Co tydzień jeździ za wschodnią granicę z darami.

Niedźwiedź zsunął się ze skarpy na drogę

Tak było też kilka dni temu. Wracała już z Ukrainy, gdy w okolicy Stefkowej w gminie Olszanica, doszło do niespodziewanego zdarzenia.

Kierująca pojazdem kobieta kątem oka zobaczyła ruch. Zatrzymała się i wtedy na auto, którym jechała wraz z przyjaciółką, stoczył się z góry niedźwiedź.

– To nie był mały misiu – relacjonuje kobieta. – To był olbrzym. Chyba zsunął się ze skarpy. Koleżanka głośno zaczęła krzyczeć. Na szczęście zaraz zniknął. Nam nic się nie stało, wydaje mi się, że niedźwiedź też był cały.

– Raczej nie jest ranny – uważa Marek Pasiniewicz z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Fundacji Bieszczadziki w Bukowsku. – Niedźwiedzie to bardzo zwinne zwierzęta i pewnie wyszedł z tego bez szwanku.

Kobieta postanowiła nie wysiadać z samochodu, gdyż obawiała się, że może zostać zaatakowana przez drapieżnika.

– Postąpiła właściwie – dodaje Marek Pasiniewicz. – Najważniejsze jest bezpieczeństwo człowieka, a potem dopiero zwierzęcia. W przypadku kolizji z niedźwiedziem nie można wysiadać z samochodu, gdyż ranny jest szalenie groźny.

Nasz rozmówca przypomina sobie zdarzenie z Cisnej, do którego doszło kilka lat temu. Auto mężczyzny jadącego z dwoma synami zderzyło się mocno z niedźwiedziem. Nie dało się nim ruszyć z miejsca. Mężczyźni wiele godzin spędzili w samochodzie, obawiając się z niego wysiąść, ale prawdopodobnie dzięki temu zdarzenie skończyło się dla nich w miarę szczęśliwie.

Drzwi samochodu są porysowane pazurami

Marianna Jara pojechała dalej, ale po przejechaniu około 1 km zobaczyła patrol policji stojący na poboczu.

– Chyba jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak na widok policji na drodze – przyznaje.

Kobiety poinformowały funkcjonariuszy o zdarzeniu. Policjanci mocno zdziwili się słysząc o pojawieniu się niedźwiedzia w okolicy Stefkowej, ale pojechali we wskazane miejsce.

Obecność drapieżnika w tamtej okolicy wcale jednak nie powinna dziwić. W pobliskiej Olszanicy w 2014 roku niedźwiedź zabił człowieka.

Policjanci na miejscu zdarzenia nic niepokojącego nie zauważyli.

– Miałam szczęście, że nie spadł mi na maskę, choć i tak drzwi są porysowane pazurami i wgięte. Policjanci spisali notatkę, ale protokołu nie sporządzili, bo powiedzieli, że jak nie mam autocasco to odszkodowanie mi się nie należy – mówi sanoczanka.

Jak dodaje Marek Pasiniewicz, ważne jest, by zgłosić ten przypadek do gminy Olszanica, jak również do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie, bo prowadzą one statystyki zdarzeń z udziałem zwierząt podlegających całkowitej ochronie.

Każdy przypadek jest osobno interpretowany. Zdarza się, że choć do szkody dochodzi z powodu zwierzęci znajdującego się pod całkowitą ochroną, to odszkodowanie nie zostaje wypłacone. Stało się tak np. w przypadku turystów, którzy wybrali się na wycieczkę w Bieszczady. Nie zabrali jednak jedzenia z bagażnika, a auto pozostawili na leśnym parkingu. Zapach zwabił niedźwiedzia, który próbował włamać się do samochodu. Nie udało mu się dostać do artykułów spożywczych, ale auto nadawało się do naprawy.

Co Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie ma do powiedzenia w przypadku ze Stefkowej?

– To był przypadek losowy, który miał miejsce na drodze. Z tego tytułu nie należy się odszkodowanie – informuje Łukasz Lis, rzecznik prasowy RDLP w Rzeszowie. – Najlepiej jednak skontaktować się w tej sprawie z naszym Wydziałem Spraw Terenowych w Krośnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bliskie spotkanie z niedźwiedziem w Bieszczadach. Drapieżnik porysował pazurami auto - Nowiny

Wróć na solina.naszemiasto.pl Nasze Miasto