Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożarzysko na Połoninie Caryńskiej niebawem znów się zazieleni

Dorota Mękarska
Dorota Mękarska
Mirosław Piela - Przewodnik Bieszczadzki
Pożar Połoniny Caryńskiej nie pociągnął strat wśród zwierząt, ale także nie zniszczył zbiorowisk roślinnych. Naukowcy są zdania, że za kilka tygodni połonina znowu będzie zielona.

Spis treści

Pożar na Połoninie Caryńskiej wybuchł w dniu 8 kwietnia około godz. 18.20. Spłonęło łącznie 1,46 hektarów. Na szczęście pożar wybuch z dala od lasu i nie było bezpośredniego zagrożenia dla buczyny.

Ściana ognia błyskawicznie przeszła przez połoninę

– Pożar miał charakter powierzchniowy, choć płomienie były bardzo wysokie – podkreśla Stanisław Kucharzyk, z-ca dyrektora Bieszczadzkiego Parku Narodowego. – Ponieważ materiału palnego, nie było zbyt dużo, przejście ściany ognia trwało bardzo krótko. Można to porównać do skoku przez ognisko. Płomień dotyka człowiek, ale czas kontaktu jest tak krótki, że powierzchnia ciała nie nagrzewa się. Na połoninie powierzchniowo wypaliło traworośla, ale biomasa nie została wypalona do środka kęp. Borówczyska trochę bardzie ucierpiały, ale borówka bardzo łatwo odtwarza się na pożarzyskach i myślę, że w ciągu roku lub dwóch zupełnie się zregeneruje.

– W obrębie pożaru na szczęście nie występowały torfowiska, tak jak to było na Rozsypańcu i Krzemieniu, by byłaby to dużo groźniejsza sytuacja od strony przyrodniczej – podkreśla Adam Szary, biolog z BdPN. – Mocny wiatr sprzyjał przerzutom ognia, ale paradoksalnie pozwoliło to szybko wypalić się biomasie i nie doszło do tlenia się, co doprowadziłoby do wypalenia się karp razem z korzeniami.

Trudno zliczyć straty wśród bezkręgowców, ale jak zaznacza Stanisław Kucharzyk, z uwagi na porę roku, przebywały one jeszcze pod ściółką, czy wewnątrz gleby, więc prawdopodobnie nie zostały mocno porażone przez wysoką temperaturę.

Nie było stanowisk rzadkich gatunków lub zagrożonych

Na wypalonym fragmencie Połoniny Caryńskiej nie było stanowisk rzadkich gatunków lub zagrożonych. Odporne na rozprzestrzenianie ognia okazały się ziołorośla szczawiu alpejskiego.

30 lat temu było podobnie

Jak przypomina BdPN na tej samej powierzchni Połoniny Caryńskiej w 1994 roku miał miejsce pożar zbiorowisk połoninowych. Zasięg pożaru był wówczas bardzo podobny.

– Różnica jest taka, że wówczas pożar miał miejsce pod koniec lipca. Ówczesną regenerację roślinności po pożarze dokumentuje praca magisterska „Regeneracja po pożarze zbiorowisk połoninowych w Bieszczadzkim Parku Narodowym” wykonana przez mgr Dorotę Rogałę pod kierownictwem prof. Józefa Mitki – informuje dyrekcja BdPN.

Połoniny ukraińskie i rumuńskie co wiosnę widzą ogień

– W ostatnich 30 latach zanotowaliśmy kilka pożarów na terenie BdPN – dodaje Stanisław Kucharzyk. – To był jeden z mniejszych pożarów, bo na Krzemieńcu, czy Rozsypańcu spaliły się znacznie większe powierzchnie – kilkanaście i ponad 20 hektarów. Zauważmy, że połonina jako zjawisko kulturowo-przyrodnicze przez wieki była kształtowana przez ogień i wypas. Myśmy o tym zapomnieli, ale połoniny ukraińskie czy rumuńskie, które są jeszcze użytkowane, co wiosnę widzą ogień. My mamy ustawowy zakaz wypalania pastwisk oraz łąk, tym bardziej w parkach narodowych. Pożar takich gruntów, sam w sobie, nie jest najlepszą formą utrzymania zbiorowiska otwartego, ale dużo zależy od pory roku. Jeżeli gleba jest nasycona wodą po zimie, to pożar robi dużo mniejsze szkody, niż gdy gleba jest sucha – wówczas ogień dociera do strefy korzeniowej. Za kilka tygodni Połonina Caryńska znowu się zazieleni.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Pożarzysko na Połoninie Caryńskiej niebawem znów się zazieleni - Nowiny

Wróć na solina.naszemiasto.pl Nasze Miasto